Dziś spotkanie z autorką książki " Uważny Dotyk". Jest to debiut zasługujący na chwilę uwagi. Mam nadzieję, że czytanie będzie sprawiało wam tyle przyjemności co spotkanie Janet z Willem ;)
1. Zaczynamy standardowo od kilku słów o autorce.
Cyniczna jak Janet, niepoprawna jak Harry i seksowna jak William, dlatego nie dostaniecie
mojego zdjęcia, bo byście padli z zachwytu. Nie wiem, czego Czytelnicy oczekują w rubryce„o mnie”, ale jeśli jesteście spragnieni wiedzy na mój temat, to poniższy wywiad będzie dla Was prawdziwą pożywką. Poza tym kocham kiszoną kapustę.
2. Skąd pomysł na twórczość pod pseudonimem Scarlett Peacock? Bo rozumiem, że nie są to prawdziwe dane.
Skąd! Nie brzmi autentycznie?
Nie wiem, czemu ludzi tak intryguje geneza tego pseudonimu. Myślę, że nie chcecie znać odpowiedzi, bo jest poniżej ludzkiej godności, ale spróbujmy. My, Polacy, mamy takie upośledzenie umysłowe, że jak widzimy polskie imię i nazwisko, to książka od razu traci w naszych oczach na wartości. Dlatego pseudonim polski być nie mógł. Najpierw myślałam nad sugestywnym imieniem. Czymś, co kojarzyłoby się z romansem. Na myśl nasunęła od razu się Scarlett O’Hara i to mi całkiem przypasowało. Nazwisko... cóż, chciałam, żeby wzbudzało wesołe prychnięcie pod nosem. Zapadało w pamięci. Nic nie nadawało się do tego lepiej niż angielskie nazwy ptaków. Cock (kogut), tit (sikorka)... błagam – do wyboru, do koloru. No więc został Peacock, bo był najbardziej reprezentatywny.
Scarlet Peacock to dla niewtajemniczonych także gatunek motyla. Podobała mi się mnogość znaczeń tego pseudonimu, ale nie chciałam, żeby motyl pojawiał się w wyszukiwarce wyżej ode mnie, więc Scarlet dostała drugie „t”. Mówiłam. Nie chcieliście wiedzieć.
3. Dlaczego erotyk, a nie inny gatunek?
Prawda jest taka, że nigdy nie patrzyłam w kierunku erotyków. Moja twórczość oscylowała w pobliżu obyczajówek, grozy czy fantastyki i to właśnie ta ostatnia miała stanowić debiut. Tyle że z nią się nie udało. Dopiero obecny wydawca uświadomił mnie, że książka była stanowczo za długa (pewnie tak było, biorąc pod uwagę ponad milion znaków). Uchodziła też za trudną i niepasującą do niczego, co do tej pory powstało w ramach gatunku.
Trochę mnie to załamało, bo prace nad nią trwały półtora roku. Liczyłam na powodzenie tego projektu, bo bardzo w niego wierzyłam, a poza tym, co tu dużo ukrywać, potrzebowałam pieniędzy. Rzuciłam pracę, żeby mieć czas na pisanie, ale nic nie może przecież wiecznie trwać, śpiewały moje oszczędności. I tu na białym koniu wjechał „Uważny dotyk”.
Pewnie fani tej książki będą rozczarowani, że nie powstała w ogromie miłości, tylko litrach łez zagryzanych własnymi paznokciami. Jestem po ekonomii, więc moje podejście nr 2 było skierowane stricte na zysk. A największe zyski na rynku przynosiła wtedy erotyka czy young adult. No więc spróbowałam. To miał być mój sposób, żeby w ogóle zaistnieć na rynku.
Założenie było takie, że piszę szmirę. Bliscy powtarzali, że nie dam rady trzymać się tego zbyt długo i mieli rację. Zmiana nadeszła już przy pierwszym rozdziale, bo nastąpiły dwie rzeczy:
1. Uświadomiłam sobie, że dobrze się bawię.
2. Z nadejściem rozrywki obrałam inny kierunek – typowy dla mnie.
Postanowiłam liznąć tematów trudnych, bolesnych. Piętnować zachowania, które często w tego typu literaturze uznaje się za akceptowalne, choć wcale takie nie są. Złamać schematy, do których przywykliśmy. Zrobić coś, by książka miała w sobie mnie. Wnioskując po opiniach, chyba się udało.
4. Czy postać męska psycholog ma jakąś głębsza historię? Np. z życia prywatnego?A może to prostu przypadek , pierwsza pisarska myśl?
Sugerujesz, że romansowałam z własnym terapeutą i ta książka to mój odważny pamiętnik?
Czeka nas kolejne rozczarowanie, bo nigdy nie wzoruję bohaterów na prawdziwych ludziach.
Nie ma w tej postaci nic personalnego, ale nie była też pierwszą lepszą z brzegu. Stanowiła owoc długiej debaty z własną przyjaciółką na temat tego, kim powinien być męski charakter w erotyku. Planowałam zakazany romans, więc szukałyśmy odpowiedniego połączenia. Podobny motyw raczej nie był znany i stwierdziłyśmy, że może taki wątek zachęci Czytelników do rozmawiania o własnych potrzebach czy szukania pomocy, jeśli jej potrzebują.
5. Czy inspirujesz się filmami lub innymi książkami?
Mnie inspiruje głównie muzyka, dawniej gry komputerowe. Niedosłowne, trochę abstrakcyjne formy przekazu. Od tematyki podobnej do tego, co tworzę albo chcę w najbliższym czasie publikować, staram się stronić. Wychodzę z założenia, że człowiek zapożycza pewne elementy nawet przez przypadek, więc jest mi dużo łatwiej, kiedy nie mam porównania.
6. Czy planujesz kolejną książkę, a jeżeli tak, to w jakim klimacie?
Planuję ich więcej, niż nadążam pisać. Prawdopodobnie kolejną, którą zobaczą Czytelnicy, jest po prostu druga część „Uważnego dotyku”. Później tytuł z gatunku new adult. I, jak starczy mi odwagi, to wrócę do korzeni z fantastyką, która docelowo miała być moim debiutem.
Erotyka/romanse będą jednak na celowniku długi czas, także fani gatunku nie muszą czuć się zagrożeni. Po prostu nie zapatruję się w jednym kierunku. Każdy znajdzie coś dla siebie.
7. Z która postacią w swoich książkach najbardziej się utożsamiasz? Damska czy może męska?
Pewnie z Helen. Trochę żartobliwą, ale twardo stąpającą po ziemi przyjaciółką. Wspominam jednak wiele momentów, kiedy czułam się jak Janet. Myślę zresztą, że wiele Czytelniczek odnajdzie z nią punkty wspólne. W końcu której z nas nigdy nie pokonywały demony przeszłości, nie ogarniał wstyd na myśl o własnym ciele i nie gubiło pragnienie bycia kochaną?
8. Który wątek w książce jest dla ciebie najciekawszy?
Nie żeby było ich nie wiadomo jak dużo, ale więcej satysfakcji dawało mi zgłębianie przeszłości Janet niż opisywanie jej teraźniejszości. Myślę, że to dość mocny wątek jak na tego typu literaturę. Pewnie dlatego tak go lubiłam.
9. Wolisz książki jednotomowe czy serie? To pytanie ma głębszy sens. Czytaj: “chcemy wiedzieć, czego spodziewać się na przyszłość”.
Jako czytelniczka wybieram zazwyczaj jednotomówki. Jako autorka na odwrót. Przewiduję jednak zamknięcie fabuły w dwóch, maksymalnie trzech książkach. Wielotomowe historie to raczej nie dla mnie. Krótsze tytuły też się na pewno zdarzą. Drugiej Mody na sukces nie będzie.
10. Co spowodowało, że zaczęłaś pisać? Czy to marzenie od dziecka, czy może nagły impuls?
Jako dziecko marzyłam, żeby zostać księżniczką. W końcu jednak pojęłam, że marne moje szanse i obrałam nowy cel, który dla mnóstwa ludzi był właśnie tak abstrakcyjny jak ta księżniczka. Przyszła wizja tworzenia, ale dopiero pod koniec podstawówki. Wcześniej nienawidziłam czytać.
Czemu zaczęłam pisać? Dość złożony temat. Ta potrzeba gdzieś tam zawsze we mnie była. Miałam pokręcone sny, jeszcze bardziej szaloną wyobraźnię. Na początku pisałam scenariusze, które odgrywałyśmy jako dzieciaki z moją przyjaciółką z osiedla. Później przyjaciółka zniknęła, brat poszedł na studia, a rodzice byli pochłonięci myślą o budowie domu. Czułam, że nie pasuję do rówieśników, poza tym jak wiele dzieciaków byłam na celowniku szkolnych bulliesów. Też jakoś szybko dojrzałam, wszyscy mi to powtarzali. Inni w klasie czytali „Lassie, wróć”, a ja książki z narkotykami czy molestowaniem w tle. Pisanie było sposobem na poukładanie myśli, zrozumienie ludzi wokół, świata ogółem. Oazą spokoju. Później też uzależnieniem.
11. Ulubiony autor?
Prawdopodobnie John Steinbeck, chociaż nie jestem zwolenniczką wyboru „najlepszych” w jakiejkolwiek kategorii.
12. Co lubisz robić, kiedy nie piszesz?
Najbardziej lubię wyjść wtedy z domu, bo nie kusi mnie powrót przed monitor i dalsze pisanie. Uwielbiam podróżować, robić zdjęcia, spędzać czas z najbliższymi. Znajdziesz mnie pewnie w każdym miejscu z najdziwniejszymi atrakcjami – escape roomy, tory do rzucania siekierami, święto cebuli czy klub dla homoseksualistów, do którego wchodzę przez zupełną nieuwagę.
13. Wolisz wakacje w górach czy nad morzem?
Kiedyś byłoby to morze, teraz zdecydowanie góry. Czasem dalej mam dylemat, czy w ogóle lubię po nich chodzić. Raczej zachwycają mnie widoki, nowe wyzwania i cisza. Mój umysł jest zazwyczaj przeciążony, a to jedna z niewielu chwil, kiedy naprawdę pozwalam mu odpocząć.
14. Jak zareagowała twoja rodzina, kiedy dowiedziała się, że piszesz książki?
Była absolutnie nieporuszona. Dałam jej mnóstwo czasu, by do tego przywykła. Dziadek powtarzał, że wyląduję pod mostem i będę klepać biedę, rodzice namawiali, żebym zdobyła „sensowne” wykształcenie. Poszłam za ich radą, a potem rzuciłam całe to stabilne życie i poszłam swoją drogą.
Wtedy rzeczywiście rwali sobie włosy z głowy, ale kiedy przeczytali moją pierwszą książkę (debiut, który oficjalnie nie ujrzał światła dziennego), stanęli za mną murem. Wsparli mnie tak jak w młodszych latach, gdy wysłałam opowiadanie na jakiś konkurs literacki po drugiej stronie Polski i przypadkiem zajęłam miejsce na podium. Nagroda nie rekompensowała nawet paliwa w dwie strony, ale nie o to w tym chodziło. Później te przypadki zdarzały się coraz częściej, ale nigdy nie usłyszałam „nie”, tylko raczej pytanie: „Gdzie cię tym razem zawieźć?”.
15. Czy trudno jest wydać książkę?
Czy za odpowiedź wystarczy Ci, że znów rozbolał mnie żołądek, a w głowie odtworzyła mi się projekcja nieprzespanych nocy? Tak naprawdę wypadałoby rzec: nie wiem. Z każdą książką i każdym gatunkiem jest pewnie inaczej. Debiut wydaje się jednak wyjątkowo niewdzięczny. Nie masz znanego nazwiska, nikt nie chce w ciebie inwestować i spotykasz się z masą odrzucenia. „Uważny dotyk” skradł wiele serc, a mnie się nawet nie chce liczyć, ile wydawnictw go odrzuciło. O tej pierwszej fantastyce już nie wspomnę. Większość maili przepadała bez odpowiedzi, inne wracały z zarzutami: „Bardzo fajnie pani pisze, ale czemu ta książka nie jest osadzona w Polsce?”. Pierwsza była, a to niczego nie zmieniło. Wydawnictwa mają wiele standardów, o których nigdzie nie przeczytacie, ale trzeba je spełniać. Nie wspominając o tym, jakim trzeba być szczęściarzem, by twój mail został zauważony wśród setek innych, które wpadają na skrzynkę tego samego tygodnia. Dalej tak uważam. 30% sukcesu to ciężka praca, dobry produkt, oryginalny pomysł albo chociaż kontrowersja. Reszta to szczęście.
Proces wydawniczy też wiele odbiegał od moich wyobrażeń. To trochę jak szukanie wyjścia z labiryntu po omacku. Udaje się, ale w zasadzie nie wiesz jak. Przecież nikt cię wcześniej nie uczy niuansów na temat rynku, dystrybucji, promocji marki własnej, jak wynegocjować dobrą umowę i co to w ogóle znaczy „dobra umowa”. Moja wiedza teraz, a przed wydaniem książki, różni się diametralnie.
16. Czy podczas pisania słuchasz muzyki, czy jesteś typem, który musi mieć spokój w trakcie tworzenia?
Mój proces twórczy bez muzyki nie istnieje, ale zwykle odbiega ona od tej, której słucham w wolnym czasie, dla przyjemności. Czasem zasłyszę coś, co od razu rodzi w mojej głowie urywek fabuły. Mnóstwo scen w książkach i ich motywów przewodnich kojarzy mi się z konkretną melodią. Rekordowa piosenka, którą katowałam w zeszłym roku, była odtworzona prawie 700 razy, tak twierdzi Spotify. Mogłabym na przykład z biegu puścić Ci utwory, do których w „Uważnym dotyku” powstała scena ze swingersami, ostatnie wyznanie Janet w gabinecie czy ta z wibratorem w płynie. Nie wspominając o tym, że gdyby moja książka była filmem, to doskonale wiem, jakie otwierałoby ją intro.
Są jednak dni, kiedy nie mogę się skupić i wtedy potrzebuję kompletnej ciszy. To się raczej zdarza rzadko, no i jak już poczuję, że poszłam krok dalej, to muzyka wraca do łask.
17. Czy planujesz spotkania autorskie?
Na obecnym etapie nie – z wiadomych powodów. Nie wykluczam jednak takiej opcji w przyszłości. Zależy, jak potoczą się losy moje i moich książek. Wolałabym uniknąć sytuacji, w której porzucam pseudonim, padam ofiarą uprzedzeń i z tego względu nie mogę np. znaleźć pracy. Jestem na to zbyt bezpieczną osobą, a w ostatnich latach i tak podejmuję wiele szalonych decyzji. Pora odpocząć. Jeśli jednak kiedyś ujawnię swoje prawdziwe dane, to spotkanie będzie. Póki co kontakt na Instagramie musi wystarczyć.
18. Jakie książki czytasz prywatnie na co dzień?
Ponure, to chyba najlepsze określenie. Kryminały, literatura wojenna, w szczególności obozowa. Uwielbiam klasyki. Zdarzają się książki psychologiczne. Ludzi zawsze najbardziej porusza fakt, że w życiu nie przeczytałam ani jednego erotyka, ewentualnie jakieś fragmenty.
19. Co zabrałabyś ze sobą ma bezludna wyspę?
Można przeklinać? W książce się tego nie boję, ale na czyimś blogu trochę tak, więc ocenzuruję. Na bezludnej wyspie chciałabym mieć coś, czym szybko i bezboleśnie można pier***nąć sobie w łeb. Lubię swoje towarzystwo, ale bez przesady. Bez innego człowieka to raczej wegetacja, a nie życie.
20. Kilka słów do czytelników
Ktoś w ogóle dotarł do końca? Jeśli tak, to następne słowa kieruję do Was, Czytelnicy, bo bez Was istnienie mojej książki byłoby nieistotne. Mimo ogromu rzeczy, które przy premierze „Uważnego dotyku” poszły nie tak, okazaliście mi nieocenione wsparcie. Odbiór tego debiutu przeszedł moje najśmielsze oczekiwania – zarówno pod względem optymizmu, jak i ilości zainteresowanych osób. Czytając Wasze komentarze, mam wrażenie, że niekiedy podchodzicie do tej książki bardziej personalnie niż ja, a to spory wyczyn.
Czasem dostaję wiadomości, że przebrnęliście przez fabułę w ciągu jednej nocy albo jeszcze lepiej – że czytacie po raz któryś z kolei. Że odczarowałam Wam zły obraz terapii, że zachęciłam Was do rozmów z partnerem na temat swoich potrzeb, że nie lubicie erotyków, ale ten akurat tak. Że na rynku nie ma nic podobnego. Mnóstwo ciepłych, naprawdę emocjonalnych słów, które są dla mnie największą nagrodą.
Dziękuję, że daliście szansę zupełnie nieznanemu nazwisku, za Wasze zaufanie. To dla mnie zaszczyt, że mogłam wypełnić te kilka(naście) godzin Waszego drogocennego czasu. Jesteście WIELCY.
Na sam koniec chcę Was jeszcze o coś prosić. Nie rezygnujcie ze swoich marzeń, jeśli widzicie choćby cień szansy na ich realizację. Często ich spełnienie przychodzi po latach, zupełnie innymi ścieżkami, niż byśmy tego oczekiwali. To w końcu one dodają nam skrzydeł, choć nieraz wydaje się, że cały świat chce nam je podciąć. Mnie odrosły. Tobie też mogą. Ach, no i jeszcze jedno.
TAK, BĘDZIE KOLEJNA CZĘŚĆ.
Mnóstwo ciekawych informacji ❤️Bardzo przyjemnie się czytało ❤️
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję ❤️
Usuń